MiroBurn Challenge – podsumowanie
30 dni codziennego blogowania za mną. 30 dni pracy nad sobą, swoimi słabościami i brakami. 30 dni próby ognia wytrwałości i walki z samym sobą. Nie będę kłamał było ciężko, ale z pewnością było warto. Dzisiaj chciał bym podsumować cały challenge Mirka i określić plany na przyszłość.
Podsumowanie
Było ciężko było źle, ale wspaniale. Kiedy się skończyło byłem szczęśliwy w końcu blog powstał na potrzeby Daj się poznać Macieja Aniserowicza, gdzie próbowałem swoich sił już w 2016 roku nie dałem rady. Następnie w 2017 również zaliczyłem porażkę. A teraz, w zasadzie wczoraj skończyłem 30 dni codziennych postów. Udało się wytrwałem. I chyba muszę za to podziękować. Podziękować mojej Żonie za to, że motywowała mnie do działania zwłaszcza w tych ostatnich dniach, Mirkowi za to, że wymyślił ten challenge i codziennie dla mnie i innych widzów tworzy inspirując nas i wszystkim, którzy czytali tego mojego prywatnego bloga. Wykresy z ruchu na stronie są również motywujące do działania.
Co zyskałem
O tym co zyskałem pisałem regularnie w czasie retrospekcji po każdym tygodniu. Dla mnie najważniejsze jest to, że nauczyłem się pisać i wyrażać siebie. Czas jaki potrzebuje na napisanie tekstu, nawet krótkiego znacznie się skrócił. Teraz piszę znacznie lepiej i sprawniej niż przed tymi 30 dniami. Zyskałem również pewność siebie, pewność, że jestem w stanie coś osiągnąć i doprowadzić do końca.
Ostatecznie zyskałem również pewność co do tego, że nie chcę pisać już codziennie. Obciążenie jest jeszcze zbyt duże, chcę jednak kontynuować pisanie w wymiarze około 2 postów tygodniowo. To powinno dać mi odpowiednią ilość czasu na przygotowania wpisu, jak również zachować bieżącą biegłość w pisaniu.
Obszary, nad którymi muszę popracować
Tutaj 30 dni dało mi pojęcie o tym, że jestem słabo zorganizowany. Tracę zbyt dużo czasu na rzeczy mało ważne i to chcę poprawić. Wskazanym też byłoby poćwiczyć moją kreatywność. Może codzienne zapisywanie pomysłów na 10 rzeczy …. pomoże. Na pewno spróbuję, może kolejny miesiąc z takim wyzwaniem? Kto wie?
Reasumując było warto. Poznałem lepiej siebie i swoje słabe strony. Udowodniłem sobie, że potrafię wytrwać i rozwinąć się w czymś, co od zawsze było moją słabą stroną. I obecnie mam motywację do dalszych działań.